Drodzy Parafianie,
dzisiaj rano, dzięki życzliwości Gawex-u, podzieliłem się refleksją nt. dzisiejszej Ewangelii (J 10, 31-42). Mówiąc rozważanie widziałem Was Wszystkich w ławkach naszego kościoła pw. św. Rozalii.
Tych, którzy są codziennie na Mszy św. i tych, którzy w niedzielę uczestniczą we wspólnej Eucharystii. Dzieci, które w czasie Mszy biegną z rodzicami do toalety za zakrystią. Widziałem młodych, którzy czekają na bierzmowanie i dzieci z rodzicami, którzy zastanawiają się czy i jak będzie wyglądać I Komunia św. w tym roku; o rodzicach, którzy zgłosili swoje dzieci do Chrztu na Wielkanoc. Przypomniałem sobie tych, którzy zaplanowali Śluby na kwiecień i maj. Pomyślałem o zmarłych w tym tygodniu śp. Barbarze i śp. Łucji, które dopiero co skończyły 60 lat. Tak Was tu brakuje!
Stan epidemii… trudny dla nas wszystkich czas, w którym miłość do bliźniego okazujemy pozostając z nim „na fizyczną odległość”, by nie przenieść wirusa. Zostańcie w domach ze względu na siebie i bliźnich! Tak realizujemy przykazanie miłości bliźniego!
Patrząc na pusty kościół przypominam sobie niedawne Roraty. Rano po 6.00, gdy kościół był jeszcze pusty; krzątającego się kościelnego, pana Janusza. Pozostali wnet przyjdą z lampionami. Jeszcze raz w zakrystii czytam proroka Izajasza: – Oto Panna pocznie i porodzi Syna. Nazwie go Emmanuel – Bóg z nami. Jaki będzie Chrystus, który przyjdzie? – nie złamie trzciny nadłamanej…, nie zgasi knotka o nikłym płomyku… Jakże wielka tęsknota za Chrystusem, który przyniesie miłość: obraz Boga – Starego i Nowego Testamentu.
I dzisiejsza Ewangelia: zapytali Jezusa, który był wówczas w Świątyni – powiedz nam otwarcie kim jesteś; Jezus mówi: już wam powiedziałem, ale mi nie wierzycie!!! Ja i Ojciec jedno jesteśmy! A oni – porwali za kamienie, aby Jezusa ukamienować… Nie poznali Chrystusa. Ich życie było pełne schematów, gotowych obrazów.
Byliśmy tam w Jerozolimie – przy murze Świątyni, w październiku…
Jesteśmy tam teraz obok Jezusa, który mówi: dlaczego chcecie mnie ukamienować? Ukazałem wiele czynów, za który chcecie mnie ukamienować? – Nie za dobry czyn ale za bluźnierstwo! – uważasz się za Boga!
Dokonuję dzieła Ojca – dlaczego nie wierzycie? Uwierzcie przynajmniej dzięki moim czynom! – nie wierzymy!!!
Następnie Pan Jezus poszedł tam, gdzie nauczał Jan Chrzciciel. Wielu uwierzyło w Jezusa, bo przypomnieli sobie co mówił Jan o Jezusie. – Świadectwo człowieka!!!
Drodzy moi, minie czas zarazy, wrócimy do naszych kościołów. Pewnie świętować będziemy ten powrót bardzo uroczyście! Jak Żydzi powracający do Świątyni ( rok 166 przed Chrystusem). Dzisiaj widzę siostry felicjanki, które, gdy wchodzą do kościoła, klękają na dwa kolana przed Najświętszym Sakramentem i czołem dotykają ziemi.
Teraz jako Kościół trwamy na modlitwie w naszych domach. Rozważajmy Pismo św., by poznać Boga, w którego wierzymy. Czasami wydaje się nam, że Bóg tylko czeka, aby nas ukarać. Nawet wskazujemy winnych różnych tragedii. I mamy jeden werdykt – to kara Boża! Aż ktoś napisał:
„Drodzy! Przestańcie wypisywać na swoich profilach, iż to co się teraz dzieje jest karą Bożą! Czy nasi Chłopcy w Broniszewicach, tak bardzo dotknięci niepełnosprawnością oraz przeróżnymi chorobami zasługują na jakąś karę??? Oni nawet nie mają możliwości popełnienia grzechu albo często nie mają świadomości popełnionego grzechu. Proszę, nie wypisujcie głupstw…. Pewna Pani napisała do mnie, że jej życie nie ma sensu ponieważ zabraniają jej przyjmowania Komunii Świętej każdego dnia. Pan Bóg ukryty jest w drugim człowieku, w samotnej sąsiadce, chorym sąsiedzie. Co mają powiedzieć misjonarze? Czy ich życie również mija się z sensem? A święci obozów koncentracyjnych? Ludzie chorzy, zamknięci w swoich domach od wielu lat? Czy ICH życie nie miało i nie ma sensu? Osobiście czuję, że Bóg jest przy mnie, że mnie szalenie kocha i że trzyma mnie za rękę, bo wie jak bardzo jestem słaba….”
Nie pozostajemy w Starym Testamencie. Jezus przyszedł do nas: Ja nim jestem! To ten, o którym prorok Izajasz napisał: nie złamie trzciny nadłamanej, nie zgasi knotka o nikłym płomyku…
Spójrzmy na Jezusa, co uczynił: uzdrowił opętanego w Kafarnaum, teściową Szymona, trędowatego, paralityka, człowieka z bezwładną ręką; przebaczył grzesznej kobiecie. Czy zapytał kogoś – a może ta kara? wręcz przeciwnie – i ja cię nie potępiam; zmień swoje życie, a nie grzesz już więcej. A do Łotra na krzyżu: dziś będziesz ze mną w raju…
Przyjdzie dzień, kiedy znowu wrócimy do naszych kościołów: będzie wspólna Eucharystia; bierzmowanie, będzie I Komunia św. będą śluby, chrzty…
Obecnie świątyniami są nasze domy – w nich rodziny, trwające na rozważaniu Słowa Bożego i na modlitwie. Starajmy się poznać Pana Boga, który objawia się nam w Piśmie św. Bywa tak, że mamy obraz Pana Boga wzięty z życia ludzkiego, ze złego doświadczenia.
Nie traćmy odwagi i ufności! My tu codziennie sprawujemy Eucharystię i modlimy się z Wami i za Was. Pamiętajcie o nas!
Jako kontynuację rozważania (trochę nietypowo) – niejako dopełnienie refleksji, zachęcam do obejrzenia filmu, który znalazłem w internecie. Ufam, że pomoże nam poznać Boga poprzez nasze, piękne, ludzkie doświadczenia:
Zwróćmy się do św. Rozalii, naszej patronki, która sprawiła, że zaraza w Palermo ustała: Święta Rozalio, ratuj nas; /Obroń nas w złej godzinie; / Wspieraj nas, / Prowadź nas; / Na każdy czas.