Drodzy parafianie,
Dzisiaj już poniedziałek (20.04). Z niecierpliwością czekałem, by móc rano otworzyć kościół i nie myśleć, że… będzie nas „za dużo”.
Otwieram kościół, wchodzę i widzę przygotowane miejsca, oznaczone białymi kartkami. Pierwsza myśl: a może nikt nie przyjdzie? Minęło tyle czasu…
Kilkanaście minut przed 8.00. Umieszczam przy wejściach dodatkowe informacje: „zajmujemy miejsca oznaczone białymi kartkami”. Słyszę z boku głos. Ktoś mówi „Chrystus Zmartwychwstał!”, odwracam się i odpowiadam „Prawdziwie Zmartwychwstał!” A Pani z uśmiechem zza maseczki pyta – „dzisiaj już można do kościoła na mszę?” Można, proszę Pani, można – odpowiedziałem i aż mnie w gardle ścisnęło. Miałem przed oczami minione niedziele, dni powszednie, Triduum Paschalne, niedzielę Zmartwychwstania i Niedzielę Miłosierdzia.
W jednym momencie przypomniałem sobie wczorajszą Ewangelię: „Wieczorem w dniu zmartwychwstania, tam gdzie przebywali uczniowie, choć drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami, przyszedł Jezus, stanął pośrodku i rzekł do nich: «Pokój wam!» A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie, ujrzawszy Pana” ( J 20, 19-31).
Wchodzę do kościoła a tu… dokładnie 12 osób! Dzięki Ci, Panie. Kościół trwający na modlitwie. Znowu pojawia się w pamięci wczorajsze I Czytanie:
„Uczniowie trwali w nauce apostołów i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach. /…/ Codziennie trwali jednomyślnie w świątyni, a łamiąc chleb po domach, spożywali posiłek w radości i prostocie serca. Wielbili Boga, a cały lud odnosił się do nich życzliwie. Pan zaś przymnażał im codziennie tych, którzy dostępowali zbawienia” ( Dz 2, 42-47).
I niejako uzupełnienie – słowa św. Piotra z wczorajszego II Czytania:
„Dlatego radujcie się, choć teraz musicie doznać trochę smutku z powodu różnorodnych doświadczeń. Przez to wartość waszej wiary okaże się o wiele cenniejsza od zniszczalnego złota, które przecież próbuje się w ogniu, na sławę, chwałę i cześć przy objawieniu Jezusa Chrystusa. Wy, choć nie widzieliście, miłujecie Go; wy w Niego teraz, choć nie widzicie, przecież wierzycie, a ucieszycie się radością niewymowną i pełną chwały wtedy, gdy osiągniecie cel waszej wiary – zbawienie dusz” (1 P 1, 3-9).
Tak, tu przecież chodzi o zbawienie dusz! – to jest cel naszej wiary.
Piękna ta dzisiejsza Msza św. poranna. Wszystkie światła włączone (do tej pory przy pustym kościele tylko dwa żyrandole). Przybywają kolejne osoby. Wierni w maseczkach, oddaleni od siebie, skupieni. Wybija godzina 8.00. Pan Zbyszek pociąga za sznurek. Dzwonek dzwoni, wierni wstają i śpiewamy „Zwycięzca śmierci, piekła i szatana…”. Z wrażenia zapomniałem słów drugiej zwrotki! Wierni ciągną dalej „Ziemia się trzęsie. Straż się grobu miesza. Anioł zstępuje, niewiasty pociesza”. Wydaje się, że to rezurekcja. Tak, Panie Jezu, potrzebujemy pocieszenia i umocnienia.
Podczas Eucharystii modlimy się za parafian, za gości, za służby medyczne. Polecamy Bogu zmarłych na skutek koronawirusa. Pamiętamy o budowniczych naszej świątyni. Jeszcze nie tak dawno mówiliśmy „trudno ogrzać nasz kościół, bo za duży!”. Dzisiaj mówimy „dzięki Bogu, że mamy duży kościół, wielu nas się zmieści!”. Tak, powierzchnia użytkowa kościoła to prawie 1150 m². Dlatego można teraz jednocześnie zgromadzić 73 osoby. Ile pracy i wysiłku tak wielu ludzi! Wielu odeszło już do wieczności. Wielu już w podeszłym wieku. Inni pełni sił i energii. Miech Wszystkim Pan Bóg wynagrodzi.
Komunia św. i dziękczynienie, i prośba „od powietrza, głodu ognia i wojny…” Westchnienie za rodziców i dzieci komunijne, za kandydatów do bierzmowania, za przygotowujących się do chrztu i sakramentu małżeństwa. Obyśmy jak najszybciej mogli udzielić sakramentów.
Drodzy parafianie,
Jeszcze nie tak dawno pisałem do Was: „przyjdzie dzień, kiedy znowu wrócimy do naszych kościołów: będzie wspólna Eucharystia; bierzmowanie, będzie I Komunia św. będą śluby, chrzty…
Obecnie świątyniami są nasze domy – w nich rodziny, trwające na rozważaniu Słowa Bożego i na modlitwie. Starajmy się poznać Pana Boga, który objawia się nam w Piśmie św.”.
Pomału wszystko wraca „do normy”. Aż chce się zapytać, co teraz jest „normą”?
Trwajmy przy Bogu i przy bliźnich, jak pierwsi chrześcijanie „trwali w nauce apostołów i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach. /…/ Codziennie trwali jednomyślnie w świątyni, a łamiąc chleb po domach, spożywali posiłek w radości i prostocie serca. Wielbili Boga, a cały lud odnosił się do nich życzliwie. Pan zaś przymnażał im codziennie tych, którzy dostępowali zbawienia” ( Dz 2, 42-47).
Zapraszam Was do ciągłego trwania na modlitwie w domowych kościołach.
Zapraszam Was na Msze św. do naszego, parafialnego kościoła. Niech Rodzice rozważą, czy dzieci już powinny być na Mszy św. w kościele; podobnie osoby z grupy ryzyka. Najlepiej posłuchać lekarzy. Niech oni poradzą. Cały czas możemy korzystać z dyspensy od udziału w niedzielnej Mszy św.
Msze św. i Nabożeństwa w kościele sprawujemy według wyznaczonych godzin. Jeśli zajdzie potrzeba, będą dodatkowe Msze św. niedzielne.
Nie traćmy nadziei! Pamiętajmy, Pan Jezus mówi, Ja Jestem z wami aż do końca!
Niech Pan Jezus Zmartwychwstały Wam, nam Wszystkim błogosławi.
ks. Jerzy Chęciński, proboszcz
Szczecinek, 20 kwietnia 2020 r.